Sposób na hormony
“Sposób na hormony” pochłonął ostatnio każdą moja wolną chwilę. Trafiłam na tę książkę, bo większość moich pacjentek ma zdiagnozowane jakieś problemy – niedoczynność tarczycy, insulinooporność, nadmiar estrogenu. Po przeczytaniu jej widzę jeszcze więcej problemów – ale też istotne jest to, że o nich wiem.
“Sposób na hormony”
To nie jest książka, którą można przekartkować. Tzn. teoretycznie jest. Podzielono ją na działy, do których autorka odsyła w zależności od występowania niektórych objawów. Jeżeli nie dotyczą Ciebie problemy ze snem idź dalej. Jeżeli nie jesteś fachowcem i nie zależy ci na zgłębieniu szczegółów danego procesu przejdź do kolejnego rozdziału.
Ja tak nie umiałam. Czytam ją od deski do deski, zaznaczam, wynotowuję, próbuję zrozumieć. I szczerze mówiąc, załamuję się nad losem kobiet. Teoretycznie wiem, że hormony to nie takie hop – siup. Jedno wahnięcie wpływa na kolejne zaburzenia i dysfunkcje. Tylko bardzo smutno mi czytać o wszystkich kobiecych problemach, które są dość powszechne niestety. Obniżone libido, drażliwość, zmęczenie, rozdrażnienie, obfite i / lub bolesne miesiączki. Wiele z opisywanych objawów kojarzyłam raczej z sytuacją życiową. Mam dzieci i pracę – nie mogę być petardą, jestem zmęczona, a jak zmęczona, to nie bywam po nocach kochanką. Ale … może mogę mieć więcej energii – tyle, aby znaleźć siły na odpoczynek w innej formie niż serial i kieliszek wina na kanapie, na której usnę bo nie będę mieć siły aby pójść do sypialni?
Każdy rozdział zawiera część nazwaną protokołem Gottfried, gdzie jest ankieta. Na podstawie zapisanych w niej objawów możemy wybrać te dolegliwości, które nas dotyczą. Następnie są zalecenia, do realizacji w zależności od nasilenia dolegliwości. Niezwykle praktyczne jak: jedz więcej suszonych śliwek, czy bądź w łóżku o 22. Opisane są również przykłady pacjentek z gabinetu i sposób, w jaki autorka pomogła im w ich problemach.
Relaksuj się!
Pierwszym opisanym hormonem jest kortyzol – hormon stresu. Z punktu wiedzenia praktyka (ginekolożna po Harvardzie) autorka rozwiewa ogólnie przyjęte standardy badań. Tłumaczy jak poziom tego hormonu może się wahać naturalnie w różnych porach dnia. Na swoim przykładzie podaje, jak stresowało ją na przykład przygotowywanie drugiego śniadania dla dziecka (brzmi znajomo? Ja czasem rano stoję przy blacie i …. pustka w głowie). A skoro ciągle się stresujemy, to nasze ciało nie może się na pstryknięcie zrelaksować. Chyba że podczas orgazmu – bo to jedyny moment, gdy kobiety nie są tak czujne, ale przecież orgazmu na pstryknięcie też mieć nie można.
Bardzo podoba mi się również forma zalecanych działań, ziołoterapia, suplementacji witaminami z grupy B, magnezem, wapniem czy cynkiem. W niejednej części powraca również zachęcenie do ruchu i medytacji oraz jogi i ćwiczeń, które nawet przy totalnym zabieganiu możemy wykonać (codziennie poświęć na to pięć minut).
Według autorki okres perimenopauzalny może trwać mniej więcej pomiędzy 35-40 rokiem życia do momentu poprzedzającego menopauzę, a porównuje burzę hormonów z tą z okresu nastoletniego. Zaburzenia w równowadze estrogenu i progesteronu. I o ile nastolatkowie niewątpliwie cierpią, to drażnią nas potwornie, a ich wewnętrzna walka widoczna jest dla otoczenia. My jako dorosłe kobiety, odpowiedzialne pracownice, żony, rozsądne matki blokujemy w sobie część tych frustracji i zmian nastrojów – ale przecież one nie znikają. Alkohol pomaga nam się zrelaksować, ale rozstraja nasze hormony (1-2 kieliszki wina podnoszą poziom estrogenu nawet o 20% (a to z kolei wpływa na wyższe ryzyko raka piersi czy jajników).
Nie jestem bezradna
Wielokrotnie przewija się temat epigenomiki i wpływu naszego stylu życia na geny i ich ekspresję.
Całą książka podparta jest nie tylko wieloletnim doświadczeniem lekarki pracującej z kobietami, ale i licznymi badaniami naukowymi (np. poziom witamin B1 i B2 w czasie napięcia przedmiesiączkowego był niższy u większości badanych kobiet). Niby proste… ale jakże skomplikowane. A najczęściej pojawiają się złożone dolegliwości (temu również poświęcony jest niekrótki rozdział).
Sposób na hormony to książka do której się wraca. Myślę, że nie tylko ja jako specjalista pracujący z kobietami. Nie jako członkini fundacji Kobiety bez diet, działającej dla lepszego życia kobiet. Ja uważam, że każda z nas powinna do niej zajrzeć i zrozumieć swoje dolegliwości, a także znaleźć rozwiązania ich. Pomoże nam również zdjąć z ramion nieco zmęczenia i poczucia winy oraz stresu. Bo przecież nas stresuje również to, że się stresujemy! I zagłuszamy swoje uczucia. Dlatego autorka zachęca do pójścia na kawę z przyjaciółką gdy nasze dzieci są na zajęciach dodatkowych lub… do pisania pamiętnika! Aby mieć kontakt ze sobą.
Książkę “Sposób na hormony” bardzo Wam moje czytelniczki polecam, na stronie Bonito.pl jest dostępny w bardzo atrakcyjnej cenie!