Kolacja przy świecach – jak uspokoić dzieci
Ostatnio dzieciaki, jak same powiedziały, wstały lewą nogą. Tylko była ich czwórka, a tych marudnych dwójka. Pod wieczór myślałam, że… mam ochotę wyjść z domu i nie wracać. I nagle mój wzrok padł na świecznik, co podsunęło mi genialny pomysł! Kolacja przy świecach – jak uspokoić dzieci.
Jest to przykład kulinarny, bo to przecież moja działka, ale uważam, że takie podejście działa wyjątkowo skutecznie w innych dziedzinach. Gdy damy dzieciom okazję, do poczucia się dojrzalszymi niż być może są, one to docenią i nam się odwdzięczą.
Pamiętam, jak moja babcia zniechęcona poganianiem mnie do picia w ciągu dnia, przelewała mi w końcu wodę z kubka do kieliszka. Ach jak ja to uwielbiałam! Przypuszczam, że wiele litrów wody wypiłam dzięki temu naczyniu!
Kolacja przy świecach – jak uspokoić dzieci
Nasze dzieciaki marudziły i co chwilę się obijały, kłóciły, wpadały na coś i spadały z różnych mebli. Jednak w chwili, gdy zaproponowałam im kolację przy świecach, włączyłam Milesa Davisa to nie mogłam się odgonić od propozycji pomocy! Każde z nich chciało nakrywać i przygotowywać. Kolacja upłynęła w sielskim nastroju, potem poszliśmy czytać – po dwóch rozdziałach “Bzdurek” Artura Andrusa (serdecznie polecam) zostawiłam dzieciaki same – bo przecież są takie dojrzałe, że same grzecznie usną, i to się stało!
Uważam, że takie zaskakujące ‘podniesienie standardów’ powoduje, że każdy chce udowodnić, iż na to zasługuje. Korzystajmy z tego, traktując dzieci jak partnerów, doświadczenie pokazuje, że warto. Ileż to razy przerzucenie odpowiedzialności załatwiło problem (np. odkąd Stasiek sam nastawia budzik i wstaje, poranki są o wiele łatwiejsze, niż gdy to ja musiałam wstawać i go wielokrotnie wyciągać z łóżka). Podobnie było z bezproblemowymi śniadaniami!