Chwasty od kuchni – książka dla mnie
Tytuł wpisu brzmi “Chwasty od kuchni – książka dla mnie” chociaż wolałabym napisać, że to tytuł mojej książki! 🙂 Chwasty, jedzenie z łąki to moje ulubione przysmaki. Jednakże ta, o której dziś chcę napisać jest autorstwa Piotra Ciemnego. To przepiękna książka w twardej oprawie (można ją spokojnie zabrać na wycieczkę i nie ulegnie zniszczeniu). Ale wygląd to nie wszystko! Jest w niej masa ciekawostek, inspirujące przepisy – świetna pozycja!
Każda opisana w książce “Chwasty od kuchni” roślina (albo chwast – chociaż to słowo ma złe konotacje, a jeśli mamy je jeść czerpiąc zdrowie, to wolę być za rośliną) przedstawiona jest w kilku kategoriach. Są zdjęcia liści i kwiatów umożliwiające wizualną identyfikację.
Następnie każda z 30 roślin jest opisana szczegółowo według następujących punktów:
Ogólny opis (jakie roślina ma właściwości, czym się charakteryzuje, do czego jest podobna itp), morfologia (po czym poznać że to to, czego szukamy i co chcemy zjeść), gdzie owego chwastu szukać i kiedy je zbierać.
Chwasty od kuchni
Kolejna część jest bardziej “kuchenna”. To opis dotyczący smaku i walorów danych roślin oraz ich zastosowań kulinarnych. Znajdziemy tu informacje jak kiedyś je wykorzystywano, co teraz możemy z nich zrobić. Bardzo podoba mi się powiew świeżości czy nowoczesności, wprowadzonych w książce. Dla przykładu: kiedyś wykorzystywano czosnaczek pospolity jako zamienniku przypraw, dziś jego korzeń możemy zamarynować i podawać do sushi zamiast imbiru.
Zawsze jest kilka ciekawostek i przepisy… a tu znowu kłaniają się kuchnie całego świata! Mamy przepisy na pesto, na tacos, maceraty. Są również konfitury, wina, dashi z przytuliną wonną, szakszuka z liśćmi mniszka i wiele wiele innych! Nie to co moja jarzynowa z pokrzywą.
Niezwykle wygodny jest również indeks przepisów oraz słownik pojęć. Dowiedziałam się m.in. czym różni się napar od odwaru oraz jakie substancje odpowiadają za np. goryczkę w ziołach. Jest także wprowadzenie do tego, jak zaczynać przygodę z jedzeniem ‘chwastów’. Pamiętajcie, żeby nie zbierać ich za dużo w jednym miejscu (do 20% z danego terenu), abyśmy próbowali małe porcje i obserwowali nasz organizm. Książka “Chwasty od kuchni” z pewnością jest pozycją dla wszystkich otwartych na nowe doświadczenia kulinarne.
Mam jedynie pewne zastrzeżenie co do pojedynczych zdjęć – tych roślin, których nie kojarzę zupełnie, jak ślaz zaniedbany, mogę nie rozpoznać bo słabo widać liście na zdjęciu. Ale to wyjątek. Poza tym mamy wszyscy komórki przy sobie i możemy znaleść lepsze zdjęcia tej rośliny w googlu, gdybyśmy mieli wątpliwości – chociaż kwiaty są dość charakterystyczne.
Po co jeść chwasty?
Książka powstawała w czasach, gdy zamknięto nas w domach, kryzys zagląda nam w oczy i chcąc nie chcąc rodzi to skojarzenia z okresami, gdy w kuchniach naszych babć często pojawiały się produkty, które dla nas wydają się mniej atrakcyjne. Ja jednak po raz kolejny przypominam, że jeść dzikie rośliny powinniśmy nie tylko ze względów ekonomicznych, ale przede wszystkim odżywczych! Im bogatsza jest nasza dieta, im więcej w niej gatunków, tym większa szansa na odpowiednie odżywienie organizmu, na dostarczenie sobie różnych substancji aktywnych i biologicznie czynnych, które uchronią nas przed chorobami i szkodliwymi procesami.