Rysunki dzieci – Mama z trzema głowami
Rysunki dzieci dla rodziców to sama radość. Stasiu w przedszkolu zrobił swoją rodzinę w wersji robotowej. Mama – robot ma trzy głowy. Przydałyby się na co dzień. I dodatkowe ręce oraz nogi.
Rysunki dzieci
Od lewej: „Staś robot – ze skrzydłami, żeby mógł polecieć, dokąd będzie chciał. Jakbym kiedyś z czegoś spadała, to podleci i mnie złapie /miło, że troszczy się o spadającą z wysokości mamę/.
Mama z trzema głowami, jedna do jedzenia, druga do mówienia, trzecia do całowania. Trzy pary oczu też mają uzasadnienie, jednymi patrzę na Stasia, drugimi na Tadzia, trzecimi pilnuję, żeby nie wpaść na ścianę albo na inną przeszkodę /bardzo praktyczne/.
Ja i Staś zasilani jesteśmy elektrycznie, te okrągłe wtyczki z dziurkami służą do ładowania.
Najmniejszy Tadzik – on jest na paliwo, wlot paliwa zasłonięty jest smoczkiem – wyjmuje się smoczek i za nim jest okrągły otwór. A na głowie Tadzika mała kamerka, żebyśmy wiedzieli dokąd raczkuje /to również niesamowicie praktyczne rozwiązanie – ciekawe czy da się wprowadzić do masowej produkcji/.”
Bycie mamą, pracującą w wolnym zawodzie jest czasem jak jazda na koniu. Jazda na koniu dla kogoś kto nie umie na nim jeździć, a koń zaczyna galopować. Znam to uczucie, bo kilka razy koń mnie poniósł, gdy znajomi jeżdżący mówili, że to proste i mam z nimi ruszyć w teren…. No więc proste to nie jest, przyjemne też, a ja ostatnio często doświadczam podobnych odczuć. Wstawić pranie, złożyć pranie, rozpakować walizkę, ugotować obiad, pobawić się z dziećmi, napisać artykuł czy może usiąść do pisania książki, która już powinna być w redakcji? Gdzie te czasy, gdy przygotowywałam mężowi w pojemniczkach sałatkę, obiad i koktajl? Dziś nie ma na to czasu.
Zazwyczaj dzieci, obiad szybki i prosty, nie ma mowy o eksperymentach. Na szczęście ta pora roku sprzyja gotowanym warzywom. A pracę zrobię wieczorem…. Tylko, że wieczorem usypiam czytając dzieciom bajki albo wyjmuję z pralki pranie, które od rana czekało na swoją kolej. Albo dla odmiany akurat mąż wrócił na 2 wieczory do Warszawy i warto posiedzieć z nim…
No ale trafił się wyjazd, służbowy – objazd Dolnego Śląska. Co noc zmiana miasta, kilka godzin pracy w ciągu dnia, godzina dwie w aucie i trochę wolnego. Stasiu u swojego Taty i dylemat – brać Tadzia czy nie? Pojadę sama, to się wyśpię, nadgonię robotę…. ale nie widzieć go półtora tygodnia…. mój tata uważa, że dziecko powinno mieć spokój, harmonię i poczucie bezpieczeństwa w jednym miejscu. Zgadzam się, dbam o regularność w ciągu dnia, ale moim zdaniem obecność mamy daje dziecku większe poczucie bezpieczeństwa nawet w hotelu. Dlatego koncepcja Stasia ze zwiększeniem ilości głów wydaje mi się całkiem kusząca. Jak uważacie?