Dziecko u dietetyka
Wizyta dziecka w gabinecie dietetycznym jest bardzo trudna i stresująca. Jak się domyślacie, odbywa się ona z powodu jakiegoś problemu, a nie ot, tak sobie. Pamiętam, jak zaczynałam pracę w zawodzie, przyjmowałam pacjentów z dr Rembiszem w soboty. Okazało się, że to dzień, gdy przychodzili głównie rodzice z dziećmi. W ciągu tygodnia zajęcia dodatkowe, praca… a w sobotę mogli odwiedzić dietetyka i lekarza. Moim oczom ukazał się inny świat.
To jak jedzą nasze dzieci to głównie nasz przykład oraz nasza odpowiedzialność. Często, mimo ogromnych chęci coś się jednak nie udaje. Nie raz mówiłam o tym, że gdy produkt spożywczy dedykowany jest dzieciom, to zapala mi się czerwona lampka, bo zwykle oznacza to wyższą zawartość cukru, mniej błonnika, bardziej przetworzone i generalnie mniej zdrowe. Wielokrotnie rodzice z najlepszymi intencjami doprowadzają do żywieniowych problemów swoje pociechy. I wtedy spotykamy dziecko u dietetyka.
Bez śladów na przyszłość
Badania pokazują, że dzieci, które wchodzą w wiek pokwitania z nadwagą, mają znacznie większe ryzyko otyłości w wieku dorosłym i trudniej im pozbyć się nadprogramowych kilogramów. Dlatego praca nad masą ciała dziecka, a przede wszystkim jego nawykami żywieniowymi, powinna zacząć się bardzo wcześnie, najlepiej wraz z pierwszymi posiłkami. Nie zawsze to jest możliwe. Pamiętajcie jednak, że kiedykolwiek tego nie zaczniecie, należy traktować dziecięcego pacjenta w taki sposób, aby znało zasady dobrego żywienia, ale nie miało obsesji. Lub lęków, czy obaw przed dodatkowymi kilogramami. Nie możemy mówić dziecku, że jest grube, że musi schudnąć lub, że coś jest z nim nie tak. Już teraz po świecie chodzi wystarczająco dużo ludzi, których dorośli to mówili. Walczą z zaburzeniami odżywiania i mają nieustanne poczucie, że są gorsi i coś z nimi nie tak.
Buduj pozytywną motywację
- Praca nad dobrym żywieniem dzieci powinna przebiegać niby mimochodem, bez zbędnego poświęcenia uwagi tematowi.
- Zmiana nawyków musi dotyczyć całej rodziny. Nie może być tak, że mama mówi: ta czekolada jest moja, ty jesteś za gruba. Lub tato podaje za przykład młodszego brata, który jest szczupły. Cała rodzina chce odżywiać się zdrowiej.
- Podkreślaj aspekty zdrowotne, nie te dotyczące wyglądu. Jemy po to, by budować silne i sprawne ciało.
- Wdrażaj wszelkie zmiany z uśmiechem. Cieszcie się odkrywaniem nowych smaków, wspólnym gotowaniem i aktywnością fizyczną.
- Zaangażuj dziecko do pomocy, tłumacząc mu, jak wielką zmianę na lepsze wprowadzacie. Chodźcie razem na zdrowe zakupy, poznawajcie zasady zdrowego żywienia, podejmujcie wspólnie wyzwania.
- Znajdź dobry sposób, na wyjaśnienie dziecku jak należy jeść i wspólnie szukajcie pomysłów na zmianę.
Pomoc merytoryczna
Na polski rynek trafiła niedawno wspaniała książka, mówiąca nie tylko o zasadach zdrowego żywienia, ale również o tym, że każdy z nas wygląda inaczej. “Maja i Kacper rosną zdrową” to kolejna książka z serii autorstwa hiszpańskiej pediatry i endokrynolog skierowana do dzieci, opowiadająca o ich problemach. Poza wyjaśnieniem jak i dlaczego należy się odżywiać, pada w niej wiele ważnych słów. Pojawiają się one jako wątki poboczne, ale moim zdaniem są niezwykle ważne. Pokazanie chociażby, że wprowadzone zmiany daję efekty, ale wcale nie spektakularne i gwałtowne (Kacper po wprowadzeniu zdań ma więcej sił i szybciej biega). Nie kilogramy i figura są tu ważne. Jak w życiu 🙂 Nie o efekt ‘spadku na wadze’ nam chodzi, tylko wydolność i zdrowie. Jakie mądre rozwiązanie podsuwa nam autorka w związku z dziadkami, którzy dają dzieciom czekoladę (nie zdradzę Wam).
Uważam, że ta książka jest nie tylko świetnym punktem wyjścia do rozmowy o zdrowiu. Szczególnie, gdy chcecie zabrać dziecko do dietetykam, ale także w przypadku problemów z masą ciała u dziecka. To także cenna lekcja dla dzieci bez problemów z masą ciała. Nauka o tym jak i co powinniśmy jeść nikomu nie zaszkodziła. A ta książka jest niezwykle mądra, bo pokazuje jak realnie wygląda zdrowe żywienie w praktyce. Jakie są trudności i co możemy zrobić, aby sobie z nimi radzić.