Odporność jest jak wieżowiec
Odporność jest jak wieżowiec. Nie można jej zbudować w tydzień. Pęknie bez solidnego fundamentu i składa się na nią wiele różnych elementów i materiałów. W czasie pandemii, w okresie grypowym, jesienią – każdy zastanawia się jak ją podnieść. Te cegiełki dokładamy od urodzenia (a nawet wcześniej, bo zdrowie mamy też wpływa na nasz układ immunologiczny). Pisałam już jak ja dbam o odporności, ale temat jest aktualny, a ja przeczytałam niedawno świetną książkę. No i zawsze warto wdrażać działania, które jeszcze nam pomogą. Im szybciej zaczniemy, tym lepsze i skuteczniejsze będą efekty!
Za mocny układ odpornościowy wcale nam nie służy
Kontrowersyjne? Ale uwaga…. alergia, choroby autoimmunologiczne to poniekąd zbyt silnie działający układ odpornościowy. Może i ten nasz wieżowiec ma setki pięter, ale na nic dobrego nam się nie zdaje. Komórki są pobudzone i szukają wrogów wszędzie. W pyłku kurzu, białku z mleka, w komórkach trzustki (cukrzyca typu I), czy tarczycy. Limfocyty B i T zamiast bronić naszego ciała, atakują ‘co popadnie’. Częstotliwość występowania chorób autoimmunologicznych wzrasta o 7% z roku na rok. To ponad 80 różnych chorób, a w 70% odpowiadając za ich wystąpienie czynniki środowiskowe: dieta, styl życia, stres, przebyte infekcje i leki, które przyjmujemy.
To jednak pewna dygresja, do rozwinięcia, jeżeli Was interesuje. Ja skupię się teraz na tym, co dla nas najważniejsze – jak dietą dbać o poprawę i najbardziej optymalne działanie układu odpornościowego.
Moja działka, czyli dieta
Po pierwsze podkreślić muszę, że najlepszym źródłem witamin i mikroelementów jest zbilansowana, urozmaicona dieta.
Dla naszej odporności niezwykle ważne są bakterie jelitowe, które czerpiemy z kiszonek, pieczywa na zakwasie oraz fermentowanych napojów mlecznych. Aby je prawidłowo odżywić jeść należy duże ilości błonnika, warzyw i owoców, rośliny strączkowe i pełnoziarniste produkty zbożowe. Unikać należy natomiast słodyczy i wysoko przetworzonej żywności.
Nadmiar składników pokarmowych jest szkodliwy, dlatego zamiast sięgnąć po suplementy warto jest najpierw zastanowić się, którego składnika nam brakuje i jak go możliwie naturalnie uzupełnić.
Teoria triażu
Jeżeli w naszej diecie jest dużo przeciwutleniaczy, witamin, minerałów i fitozwiązków, to w sposób najbardziej optymalny produkujemy komórki niezbędne do walki z patogenami. Wg. tzw. teorii triażu, komórki w naszym ciele, podczas niedoborowej diety, poświęcają składniki odżywcze, które nie są nam niezbędne do przeżycia, aby zaspokoić natychmiastowe fizjologiczne potrzeby, przez co mogą rozwijać się u nas długofalowe problemy zdrowotne. To znaczy, że warto jeść dobrze na stałe.
Co musi być w naszej diecie dla dobrej odporności:
- Ryby lub suplementy kwasów omega – 3.
- Witamina D w okresie od września do kwietnia.
- Fitozwiązki – to cały szereg substancji z roślin, który podnosi nasza odporność, chroni DNA, zapobiega nowotworom, spowalnia procesy starzenia. Jedzmy warzywa i owoce!
- Błonnik – kasze, warzywa, strączki – wesprą mikrobiotę i nas odżywią.
- Witamina A – jedząc pomarańczowe, czerwone i zielone warzywa, przyswajamy prowitaminę, w zależności od potrzeb organizmu przekształcamy w wit. A, która wspiera śluzówki i chroni przed infekcjami, działa przeciwzapalnie i ważna jest, aby nie zachorować!
- Witamina C – tu kontrowersji jest sporo, z całą pewnością niedobór jej nasila stan zapalny i wydłuża czas choroby. Czy jest sens brać ją w dużych dawkach (1-2 g dziennie) – nie znalazłam na to dowodów. Ale im więcej roślin zjemy tym lepiej! Tam przecież występuje naturalnie.
- Cynk – jego niedobór osłabia odpowiedź układu immunologicznego, ale długotrwały nadmiar działa szkodliwie. Warto go więc suplementować okresowo, brać w czasie infekcji, potem robić przerwy.
- Selen – jego nadmiar może nasilać procesy zapalne, niedobór z kolei osłabia odporność – najlepiej jeść go z naturalnych produktów (orzechy brazylijskie, ryż, łosoś czy tuńczyk, jaja).
A teraz jeszcze odrobina obok diety. Relaks i sen. Nie bagatelizujcie tych aspektów ponieważ są niezmiernie ważne. Już jedna zarwana noc może wpłynąć destrukcyjnie na mikrobiotę w jelitach i prawidłowe działanie układu odpornościowego. Słuchajcie swojego ciała, leżcie pod kocem, odpoczywajcie i dajcie sobie na to przyzwolenie.
Co jeszcze?
Niedawno ukazała się świetna książka o odporności, autorstwa immunolożki dr Jenny Macciochi pt.: “Była sobie odporność”. Na studiach fascynowała mnie ta dziedzina, zarówno pracę licencjacką i magisterską pisałam z immunologii żywienia, więc w książkę wsiąkłam absolutnie. pełna jest ona mądrych, wyważonych i przystępnie opisanych zaleceń. Tak się składa, że autorka zdążyła jeszcze napisać wstęp 1 kwietnia 2020. Wtedy to okazało się, że wiedza o układzie odpornościowym niezbędna jest jak nigdy dotąd, za naszego życia. Dieta to jedynie mały fragment opisany przez nią, a ja z radością podzielę się z Wami innymi aspektami, ale jest ich tyle, że już nie dziś!
Kasia
10 listopada 2020 @ 17:42
My z suplementów podawaliśmy córeczce estabiom, ale to była kwestia tego, że noworodek kiszonej kapusty nie zje, a jakoś mikrobiom trzeba było po porodzie przez cesarkę wesprzeć. No i wit. D uzupełnić przy okazji.