Kanapka jest dobra na wszystko
Kocham kanapki. Nie tylko osobiście za ich smak i funkcjonalność, ale również jako dietetyk za ich wartości odżywcze. W dzieciństwie, gdy jeździliśmy z Mamą i Dziadkiem na działkę mój brat ukuł powiedzenie, że robimy wyjściowe kanapki – czyli takie złożone na pół. I lubię je zabierać ze sobą do dziś. Bo kanapka jest dobra na wszystko!
Gdy rozmawiam z pacjentami co jedzą bardzo często słyszę, że na śniadanie, obiad i kolacje jedzą kanapkę z białego chleba (lub kajzerki) z masłem, wędliną i serem. Nie o tym chcę dziś pisać. Kanapka powinna być z razowego pieczywa – przypominam, że podczas oczyszczania ziaren w procesie produkcji białej mąki pozbywamy się nie tylko błonnika. Pod otoczką ziarna są również wszystkie cenne witaminy (m.in. z grupy B) oraz związki mineralne – wapń, żelazo, magnez i inne. Jeśli za ciężkie jest dla nas razowe polecam grahamkę. Tylko zważcie w ręku ile ta bułka będzie ważyła. Bo jeżeli jest lżejsza od powietrza i ma sobie jedynie ciapki imitujące otręby, to nie warto. Grahamka z dodatkiem otrąb powinna być ciężka i szara w kolorze (jak pełne ziarno). Ja w domu piekę najczęściej dwa chleby – mieszany na zakwasie oraz taki z kaszy gryczanej.
Co do niej?
Jakiś tłuszcz – najlepiej roślinny bo jest zdrowszy – awokado na przykład można rozsmarować, oliwą skropić. Ale jako fanka masła nie zabraniam go. Tylko ilość jest ważna. Jak uczono mnie na studiach – tyle masła aby zakryć dziurki w pieczywie. Nie więcej. O grubych warstwach mowy nie ma.
Potem białko. Nie musi to być koniecznie wędlina lub ser. Przecież pasty z roślin strączkowych mogą być takie smaczne! Urozmaicajmy sobie nasze jedzenie – dobrze na tym wyjdziemy! Inne aminokwasy są w strączkach, a inne w pieczywie – dlatego to idealnie połączenie pod kątem białka!
No i warzywa. Ale to wiadomo. To zawsze. Warzywa, warzywa, dużo dużo warzyw. Nie listek sałaty. Plasterek ogórka to też za mało. Pół papryki – to jest coś! Co najmniej pół pęczka rzodkiewek, ogórek kiszony czy cała cykoria. Takie porcje mam na myśli.