Czy wolno mi robić nic?
Pojęcie czasu wolnego, odpoczynku to słowa niefunkcjonujące w moim domu. Zawsze trzeba robić coś pożytecznego. Czy wolno mi robić nic? Siedzieć z książką. Nie uczyć się, nie pracować tylko się relaksować. No chyba, że już nie ma na nic innego siły (lepsze to niż oglądanie TV). Czy wolno mi robić NIC? To pytanie które kołacze mi w głowie.
Kocham moich rodziców bardzo mocno! Dali mi wspaniały wzór. Dzięki nim osiągnęłam sukces. Zamiast studiować jeden kierunek – studiowałam dwa, bo mimo pracy miałam jeszcze czas wolny. Poznani ludzie przynależeli dla mnie do dwóch grup. U mnie w domu wszyscy byli nieustannie w ruchu, działających, robiących 20 rzeczy na raz. Poza domem spotykałam niekiedy takich którzy “nie robią nic” bo mają tylko jedną pracę, a potem wracają do domu, czytają, oglądają, idą na “bezproduktywne” spotkanie ze znajomymi.
Aż tu nagle…
Poznałam mojego męża, o którym nie można powiedzieć, że robi mało, że nie pracuje ciężko. Miewał jednak chwile gdy spał do 10, siadał z gazetą i kawką lub oglądał dwa filmy pod rząd jednego dnia! Gdyby nie to, że chwilami nie mam siły i padam jak dętka bez powietrza, to pytanie “Czy wolno mi robić nic?” pewnie nie zakiełkowałaby w mojej głowie. Ale jednak… może wolno mi usiąść i ucieszyć się z prostych rzeczy? Odpocząć, bo zapracowałam na to. Poczytać, dla przyjemności? Poleżeć na materacu na wodzie (a nie tylko pływać, bo to zdrowe). I myślę o tym od dawna. Zaczęłam za przykładem Basi Szmydt planować co zrobię. Na razie kulawo i nieśmiało – planuję czytać 15 minut dziennie – ale jest to jakiś plan.
Moje listy rzeczy do zrobienia wyglądają nieco inaczej 😀 Wczoraj weszłam do wanny. Dzieci zaopiekowane, psy zadbane, mąż pracował – a ja weszłam do wanny. Ależ to było miłe!
Co mi sprawia przyjemność
Coraz częściej zadaję sobie to pytanie i coraz uważniej wyłapuję chwile, które sprawiają mi przyjemność. Skoro lubię ogniska, to dlaczego robię je tylko dla dzieci, żeby upiekły sobie na nim kiełbaskę? Może zrobię ognisko dla siebie? Usiądę przy nim, popatrzę na tlące się płomienie wprawiając swój umysł w stan podobny do medytacji. I wiecie co? Robię sobie takie ogniska co kilka tygodni i bardzo je lubię! Za plecami -10 stopni, a przede mną tańczące płomienie. A zapach palącej się choinki, która w domu uschnięta zdawała się śmieciem, a w ognisku dała tyle aromatu…! Ach!
Całe eseje teraz mogę napisać o tym, jak pali się ognisko gdy wieje, gdy nie wieje, gdy jest mróz, gdy siąpi deszcz, inaczej palą się latem… Ale nie będę Was zanudzać – zobaczcie sami! Zróbcie swoje ognisko i popatrzcie na nie. Pamiętam dzień, który Stasiek spędził obserwując palące się konary – które z nich były białe, a które czarne, co się działo z popiołem, jak paliły się różne kawałki drewna…
Co Ty robisz dla swojej przyjemność?
Teraz korci mnie jeszcze, żeby napisać jak ważny jest taki relaks dla naszego mózgu, jak zwiększają się jego funkcje poznawcze, jak spadek poziomu hormonów stresu ułatwia odchudzanie itd itp. Albo że podczas tej pozornej nudy układa nam się wiedza w głowie, lepiej zapamiętujemy to, co już wiemy. Czy chociażby … ale nie! Odpoczywać mamy tylko dla samego faktu odpoczynku, więc nie zepsuję tego pisząc jakie korzyści z niego płyną.
Ju
10 lutego 2021 @ 10:49
Płynie z Ciebie strumień inspiracji ? Dziękuję ?