Żywienie dzieci w pandemii
Jak szacuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ludzie na świecie w ciągu ostatniego roku przytyli średnio 2-3 kilogramy. Są oczywiście chwalebne przykłady tych, którzy wręcz przeciwnie – schudli. Niestety należą oni do mniejszości. Od jakiegoś czasu bardzo myślę jak usprawnić na szeroką skalę żywienie dzieci w pandemii.
Żywienie dzieci w pandemii
W kwestii diagnozy problemów, to są one bardzo podobne do tych, z którymi mierzą się dorośli.
1/ Nieustanne przebywanie w domu, gdzie nic nie rozprasza naszej uwagi. W związku z tym często, nawet nieświadomie podjadamy, przekąszamy, zaglądamy do lodówki, jedząc 7-10 posiłków zamiast 5.
2/ Więcej czasu spędzamy przed monitorem komputerów, przed TV, z komórką – co powoduje, że nasze dobowe rytmy się zaburzają, tracimy kontrolę nad naszym organizmem, potrzebami i zachciankami. Nasz apetyt rośnie nie z braku energii, a z nudów, rozdrażnienia, poddenerwowania wynikających m.in. z ekspozycji na promienie światła niebieskiego.
3/ Nie ruszamy się. Rekordzistka pacjentka przeszła ok 700 kroków jednego dnia (norma to 10.000, najlepiej 15.000). Mamy blisko do toalety, do kuchni, do biurka. Dzieci chodziły pomiędzy klasami, szły do szkoły – teraz to wszystko “im odpadło”.
4/ Mamy zaburzony rytm domowy. Czytałam ostatnio badania, że dzieci na edukacji zdalnej wstają tuż przed lekcją i często nawet z łóżka odbywają pierwsze zajęcia. To kompletnie zaburza nasze (i ich) normalne funkcjonowanie.
5/ Nic nas (i dzieci) nie rozprasza. Ileż to razy słyszę od mojego syna to co kiedyś mówiłam rodzicom: nie miałam czasu zjeść drugiego śniadania! A teraz dzieci nie zagadują się z przyjaciółmi, pamiętają o drugim śniadaniu, a pomiędzy pierwszym a nim zjadają jeszcze jabłko, garść orzechów (w wersji zdrowego zaopatrzenia domowej spiżarki).
6/ Żyjemy w stresie, który rekompensujemy sobie jedzeniem, upieczeniem ciasta, kupieniem chipsów. Musimy jakoś radziś sobie z napięciem, a jedzenie nam w tym pomaga. Brak towarzystwa, nie pomaga naszym nastrojom, a niestety powszechnie wiadomo, że często emocje zajadamy…
7/ Jemy za mało warzyw, owoców, pełnych ziaren zbóż i strączków. Tu się niewiele zmieniło w związku z pandemią.
Jak zatem możemy to zmienić?
Gdy uświadomimy sobie co chcemy zmienić, będziemy już pewnie w połowie drogi. Pamiętajcie – opiekunowie dzieci – że zmiany muszą iść odgórnie, cała rodzina powinna zmienić sposób jedzenia. Ja, za radą Agaty Ziemnickiej planuję usiąść z rodziną i zaplanować nasze posiłki na najbliższy tydzień. Z pewnością dam niebawem znać jak nam poszło. Smacznego!