Spacery i świeże powietrze przez cały rok!
Nasze babcie mawiały: jesienią chodź jak najdłużej w letnich ubraniach, wiosną jak najpóźniej zdejmuj zimowe! Chyba zapomnieliśmy już o tej zasadzie. Ja zawsze byłam zmarźlakiem, do czasu gdy zaczęłam sporo przebywać na dworze. W sytuacjach, gdy zwykle nie wyściubiłabym nosa z domu, wiedziałam, że trzeba wywietrzyć dzieci, a teraz jeszcze psa. I nagle okazuje się, że spacery i świeże powietrze to coś czego bardzo mi brak w dni, gdy nie ma na to czasu. A ja wcale nie marznę. Mieszają nam się nieco pory roku, zimą grzejemy w mieszkaniach, aby móc chodzić w krótkim rękawku, a latem otacza nas klimatyzacja i marzniemy. Babcina zasada miała sporo mądrości. Namawiała, by łagodnie przygotowywać się do zmian temperatur, uwzględniała dużą rozbieżność między nimi. Ranki chłodne, mgliste, w południe słońce potrafi przygrzać, a wieczory znów wilgotne i zimne. Trzeba sie najpierw przystosować, zaaklimatyzować do nowych warunków atmosferycznych. Uodpornić. Poza tym… po co tak poganiać czas? Po co kozaczki, gdy jeszcze wspomnienie lata – jeszcze się nimi i puchówkami znudzimy….
Świeże powietrze nie tylko jako konieczność
Z dziećmi staramy się spędzać jak najwięcej czasu na dworze. Uwielbiam jesienne wieczorne spacery – Tadzio w chuście, ja ze Stasiem w kaloszach i pelerynach, puste alejki, a mu skaczemy po kałużach! I nagle okazuje się, że wcale tak nie marznę, i na dworze mi cieplej i w domu mam niższą temperaturę, a noce spędzam dalej przy otwartym oknie. Dlatego polecam takie wyjścia wszystkim! I częste mycie rąk 🙂 Nie rezygnujmy z wyjść, bo jest jesień albo zima. Owszem, mniej się nam chce… wieje, pada, szaro… Odstawiamy rower, chowamy rolki, ale spacer – czemu nie? Ta minimalna aktywność wspaniale wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. Zalet jest wiele, wspomnę choćby o uniknięciu niebezpieczeństwie podjadania, gdy tak zapadniemy w ciepły fotel, a przed nami długi wieczór, ręka sama sięga po ciasteczko. Czas przeznaczony na spacer uchroni nas przed pokusami, dotleni, doenergetyzuje, poprawi ukrwienie skóry, doda wigoru, bo nic tak nie rozleniwia jak ciepło…
Jak ubierać dzieci?
Pamiętajmy, że są zwykle w ruchu, przynajmniej te, które z wózeczka wyrosły, więc uwaga na przegrzanie malucha! I tu przywołam kolejną zasadę , zapewne znaną większości rodziców, choć, co widać często na ulicach, niestosowaną z jakichś niezrozumiałych powodów. Dziecko ubieramy jak siebie. Jeżeli siedzi ono bez ruchu w wózku + jedna warstwa, a tę stanowić może np. kocyk. Za to malucha biegającego – jedną warstwę mniej. Proste. Jeśli zmarzniemy – czy to dzieci, czy my – to na rozgrzanie szybko znajdziemy sposób. Gorsze konsekwencje będą, gdy nas przewieje, a byliśmy przegrzani… I chorujemy. A o tej porze roku to nam właśnie grozi. Nie ubierajmy się więc za ciepło, najlepiej – znów powszechnie znana metoda – na cebulkę, w każdej chwili możemy zmodyfikować strój. I nie raz słyszałam komentarze: te dzieci są za cienko ubrane, dlaczego on nie ma cieplejszej czapki, itd, itp. Ale jakoś ‘tfu tfu’ chłopcy nie chorują! Bo przecież świeże powietrze ułatwia pozbycie się drobnoustrojów. Gdy siedzimy w zamkniętym, ciepłym pomieszczeniu, bakterie i wirusy się mogą namnażać, namnażać i namnażać.
Jeśli spacer to za mało (zachęcam, by tak było), aktywnością niebojącą się jesiennej pogody są szybkie marsze. Nawet bez kijków (a z kijami pracuje całe nasze ciało – jeżeli oczywiście robimy to umiejętnie). Łagodniejsze dla naszych stawów, nie obciążają kolan, są bardziej naturalne dla organizmu człowieka niż bieganie (przy czym zachęcam do ciągłego zwiększania tempa aż do truchtu za jakiś czas). Fantastycznie rozgrzewają i świetnie odchudzają!
Jacek blazejewski
13 października 2017 @ 13:05
generalnie się zgadzam, ale za częste mycie rąk też szkodzi ….
Aleksandra Czetwertyńska
6 listopada 2017 @ 14:20
a co jak smog, pył i w ogóle syf? Ciągle straszą, że lepiej okien nie otwierać!
Kach Blazejewska - Stuhr
6 listopada 2017 @ 14:40
Owszem, w czasie gdy jest alarm smogowy może lepiej nie (aczkolwiek zależy to od miejsca). Róbmy to bezpiecznie, ale w dni deszczowe pod względem smogu jesteśmy bezpieczni 🙂
Agata Krysińska
15 listopada 2017 @ 22:37
Również nie wyobrażam sobie dnia bez wyjścia chociaż na chwilę na spacer. W innym wypadku zwyczajnie dostaję w domu kręćka. Pod tym względem ocenialiśmy też przyszłe przedszkole dla dziecka. Zdecydowaliśmy się na takie, gdzie dzieci codziennie, niezależnie do pogody, wychodzą na dwór. To był dla nas priorytet!