Notka terapeutyczna – jak oswoić problemy
Moi Czytelnicy! Pierwszy raz zwracam się do Was tak bezpośrednio. Piszę tego posta, aby coś przełamać. Jak widzicie po kilku miesiącach pracy powstał nowy blog. Piękna strona zaprojektowana przez Magdę Ranachowską i wykonana przez Kasię Nowak z Media in Motion. I ten piękny blog mnie zablokował! Stąd notka terapeutyczna.Co mnie zahamowało? Po pierwsze nie do końca wiem jak wrzucić nowe przepisy – mam świetną instrukcję od Kasi, ale jednak coś mnie przed tym powstrzymuje. Boję się zepsuć piękny układ zrobiony przez Magdę 🙂 Poza tym piszę teraz książkę “Uczta małego alergika” i większość dań, które gotuję to przepisy do nowej książki, których nie chcę zdradzać przedwcześnie. I koniec końców blog jest coraz większym wyrzutem sumienia, a co za tym idzie im więcej czasu upływa od poprzedniego wpisu (nawet nie sprawdzam ile to miesięcy) tym trudniej mi usiąść. Znacie to? Muszę zadzwonić w banalnej sprawie. Im dłużej ten telefon “wisi” na liście rzeczy do zrobienia tym bardziej uwiera, doskwiera i przeraża. Gdy w końcu zadzwonisz, okazuje się że trwało to minutę (np. umówienie się do dentysty), nic nie bolało i odczuwasz lekkość. Połączoną z poczuciem winy, że tyle musiałam się do tego zbierać. Nie wiem czy znacie takie stany?
Notka terapeutyczna
Dlatego siedzę i piszę tę notkę niemal terapeutycznie. Dla siebie. Jako przełamanie lęku. I oporu. Zrobienie czegoś teoretycznie banalnego, co doda mi skrzydeł i energii. A ta mi się przyda, bo jestem na obozie treningowym. Rano mam jogę, w południe długi marsz nordic – walking, popołudniu jeszcze jeden ostry trening. A pomiędzy piszę książkę, felietony, menu na warsztaty, odpowiadam na maile i czytam. Bez chwili wytchnienia – ale z drugiej strony z ogromnym wytchnieniem. Bo jestem tu sama ze sobą i dla siebie (nie sama, są cudowni ludzie, ale ja skupiam się na swoim ciele i na swojej pracy). Nie wstaję do dzieci, nie robię zakupów i nie wstawiam prania. To ogromna ulga.
Walczmy o siebie
Są tu panie, które zasługiwały na taki wyjazd znacznie bardziej. Którym o wiele trudniej było wyjechać. I nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe (które są niebagatelne). One również musiały stoczyć walkę ze sobą (bo jakie prawa ma kobieta w domu?) i z najbliższymi. Ja nie mam takiego problemu. Mam cudownego, wspierającego, pomocnego męża, który rozumie moją chęć samorealizacji. Myślę, że śmiało możemy nazwać nasz związek partnerskim. Są chwile, gdy on pracuje dużo i dom “spada na mnie”, a są chwile jak teraz, gdy on przejmuje pałeczkę. Bardzo dziękuję mu za to. I trochę również sobie. Bo musimy o siebie walczyć. Nie mam tu na myśli walki na noże, kłótni i awantur. Mam na myśli rozmowę, uświadomienie sobie czego ja potrzebuję. I mówienie o tym na głos. Bo wierzcie mi, można chcieć jak najlepiej dla nas – ale nikt przecież nie przeczyta naszych myślisz (szczególnie, gdy są one niekiedy i dla nas zagadkowe).
Znacie poczucie frustracji, bo z niczym się nie wyrabiacie, nie czytacie, nie dosypiacie, w domu wieczny bałagan, nie ma kiedy się pomalować i gdy już ogarniecie pranie to okazuje się, że wszyscy są głodni, a pomysłu na zdrową kolacje nie ma?
Musimy nazwać swoje cele. Spisać je. Poskromić (stąd moja notka terapeutyczna). Nazwać, wypowiedzieć na głos i zrealizować. Może musimy poprosić o pomoc? Przecież otaczają nas ludzie, którzy chcą dla nas jak najlepiej. I chętnie nam pomogą, tylko nie wiedzą, że potrzebna nam jest ta pomoc!
Dorota60+
8 stycznia 2019 @ 16:57
Pani Kasiu, Kasiu.
Ładnie to wszystko ujęte i z wyczuciem i z mądrością. Te Pani zdolności są zadziwiające. Co do prawidłowo funkcjonującego zwiazku dodałabym jeszcze i to żeby że sobą dużo rozmawiać.
Stała wielbicielka
Dorota 60+
Kach
8 stycznia 2019 @ 21:04
Bardzo dziękuje! 🙂 rozmowy są niezwykle ważne – nie rozwodziłam się nad tym bo mam teraz nawet plan poszerzyć temat 🙂
Aurelia
8 stycznia 2019 @ 20:56
Pani Kasiu.
Blog jest zapewne stworzony dla nas, czytelników, ale proszę pamiętać, że przede wszystkim dla Pani. Nic na siłę. Będą tematy, będzie chwila zadumy/przemyśleń/chęci podzielenia się czymś(dowolne skreślić) to proszę pisać. Kto docenia ten nie odejdzie. I spokojnie poczeka 🙂 Bardzo dziękuję za ten wpis. I cieszę się Pani szczęściem. Mam nadzieję, że i mnie takie szczęście kiedyś spotka 🙂
Kach
8 stycznia 2019 @ 21:06
Bardzo dziękuje! A przede wszystkim tak się cieszę, że po zmianach ktoś komentuje! 🙂 dotąd miałam poczucie pisania właśnie niemal wyłącznie dla siebie! Co za radość dla blogerki! Dziękuje ?
Ania
8 stycznia 2019 @ 21:57
Pani Kasiu, od dawna czytam Pani bloga, mam Pani wszystkie książki i nawet Pani nie wie, jak się cieszę że wreszcie można komentarz dodać! Zawsze brakowało mi tej możliwości ” rozmowy” z Panią 🙂 jak to mówi moja 12-letnia córka czadersko!! 🙂 Pozdrawiam ciepło Ania
Kasia Stuhr-Błażejewska
9 stycznia 2019 @ 14:53
Och miód na moje serce! 🙂
Natalia
9 stycznia 2019 @ 13:58
Pani Kasiu, a można prosić o namiar na taki regenerujący wyjazd? Wielka ku niemu potrzeba…
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Natalia
Justyna
9 stycznia 2019 @ 15:07
Dziękuję:)
Kasia Stuhr-Błażejewska
9 stycznia 2019 @ 15:08
Och wiele jest takich – my robimy na przykład z Aleksandrą https://www.crazywomengohealthy.pl 🙂
Joanna
9 stycznia 2019 @ 22:52
Super, często się zastanawiam, jak i kiedy Pani TO wszystko robi 🙂 bo uczucie niewyrabiania znam dość dobrze, z wyrzutami sumienia za braki, czas “kradziony” rodzinie – chyba jeszcze do tego boję się nazwać cele, chaos panuje totalny 🙂 czasem zastanawiam się czy to co niby robię dla siebie poza domem i pracą naprawdę sprawia mi przyjemność, 🙂 zwłaszcza kiedy padam ze zmęczenia…ale myślę, że kiedyś w końcu spróbuję to ogarnąć i uporządkować:) pozdrawiam serdecznie
cialis
16 lutego 2019 @ 23:35
Everything is very open with a really clear clarification of the challenges.
It was really informative. Your website is extremely helpful.
Many thanks for sharing!
folorentorium
18 lutego 2019 @ 02:58
Hey there, You’ve done an incredible job. I will definitely digg it and personally suggest to my friends. I’m confident they’ll be benefited from this web site.