Makaron z roślin strączkowych
Podczas spotkań z pacjentami zawsze zadaję pytanie o ich ulubione danie lub produkt. To zmiękcza serce, rozluźnia, przywołuje błogi uśmiech na twarzach pytanych. Czasami słyszę bardzo cichą odpowiedź, taką nieśmiałą, niemal z brzucha. Niekiedy reakcją jest szeroki uśmiech i niekontrolowany okrzyk. Bywa i tak, że od niechcenia i z udawanym luzem ktoś powie winogrono, seler naciowy…. Nie prowadziłam dokładnych statystyk, ale myślę, że mogę śmiało powiedzieć, iż 70% moich pacjentów najbardziej lubi JEŚĆ MAKARON! A znacie makaron z roślin strączkowych?
Odpowiadam wtedy: no i super! Bo makaron nie musi budzić poczucia winy. Oczywiście nie zalecam przechodzenia na „dietę kluskową”. Wszystko zależy od proporcji i dodatków, a przede wszystkim – rodzaju makaronu i sposobu gotowania.
„Na twardo czy na miękko?”
Na opakowaniu zazwyczaj wymienione są dwie metody: normalna i al dente. Druga wersja jest nieco zdrowsza ze względu na mniejszą ilość węglowodanów prostych. Makaron jest wtedy mniej rozgotowany, co dla nas jest lepsze. Oznacza to niższy indeks glikemiczny.
Indeks glikemiczny – im wyższa wartość IG danego produktu tym wyższe stężenie glukozy we krwi. Szczególnie osoby z podwyższonym poziomem cukru we krwi i insulinoopornością powinny wybierać produkty o niskim indeksie.
Gotowanie zmienia skład chemiczny makaronu, dzięki czemu skrobia łatwo przekształca się w cukry proste, które są szybko wchłaniane. Nie jest to dla nas dobre. Dlatego wraz z wydłużeniem czasu gotowania, indeks glikemiczny wzrasta.
A może odgrzewany?
Denise Robertson z Uniwersytetu w Surrey przebadała i porównała składy tych samych makaronów gotowanych na dwa różne sposoby. Jeden zbadała tuż po ugotowaniu, drugi po ostygnięciu. Stwierdziła, że zjedzenie zimnego makaronu doprowadziło do mniejszego wzrostu glukozy i insuliny we krwi w porównaniu do świeżo ugotowanego makaronu.
Jak się później okazało, podgrzanie zimnego (uprzednio ugotowanego i przestygniętego) makaronu jeszcze bardziej zmniejszyło wzrost glukozy, nawet o 50%!
Zatem taki makaron może być bazą do sałatek. Jest źródłem skrobi opornej, która świetnie odżywia bakterie w naszych jelitach – bardzo Wam polecam!
Makarony do wyboru?
Makaron pszenny zwykły
Chyba najpopularniejszy jest właśnie pszenny twardy – durum. W składzie znajduje się tylko mąka (semolina) i woda. Jego indeks glikemicznym(IG) wynosi zwykle około 55. Jest to stosunkowe słabe źródło błonnika pokarmowego i witamin. Do tej grupy można zaliczyć również kaszę kuskus, ponieważ ma taki sam skład jak makaron pszenny. Traktujmy go jako coś porównywanego z białą bułką i słodyczami czyli – unikamy!
Makaron pełnoziarnisty
Z reguły produkty pełnoziarniste w porównaniu do produktów zbożowych oczyszczonych zawierają więcej błonnika, witamin i składników mineralnych. Z moich doświadczeń wynika, że trzeba próbować. Jedne mogą nam nie smakować, inne zachwycać. Nie ustawajcie w poszukiwaniach, bo oferta makaronów razowych dziś nie umywa się do tej sprzed kilku lat. Ja je uwielbiam!
Makaron bezglutenowy
Zainteresowanie produktami bezglutenowymi cały czas rośnie. Co raz więcej ludzi diagnozuje się pod kątem celiakii, a także nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten. Makarony bezglutenowe składają się zwykle z ryżu, kukurydzy, gryki lub kaszy jaglanej. Makaron gryczany na przykład charakteryzuje się szybkim odczuciem nasycenia – mało jemy i jesteśmy najedzeni – super! Dodatkowo dostarcza nam wszystkich składników, za które kochamy kaszę gryczaną – magnez, krzemionka, witaminy z grupy B.
Makaron z roślin strączkowych – moje ostatnie odkrycie!
Oto mój zachwyt! Może być dobrą alternatywą w celu zmniejszenia podaży zwykłego makaronu pszennego. Osoby, które nie powinny spożywać glutenu, nich zwrócą uwagę czy skład jest od niego wolny (najczęściej tak). Mają one znacznie więcej białka i błonnika. Mikroelementy, w które bogate są strączki! Chociażby makaron z zielonego groszku jest nie tylko wartościowy i pyszny, to jeszcze ma naturalny, zachęcający dzieci do jedzenia kolor. To dodatkowy sposób, aby wzbogacić i urozmaicić naszą codzienną dietę w warzywa. Bo są na rynku jeszcze makarony z innych roślin strączkowych – soczewicy, cieciorki czy fasoli!
P.S.
Nawet, jeżeli próbowaliście takich makaronów kiedyś i nie przypadły Wam do gustu, spróbujcie ich teraz, bo ja widzę ogromną zmianę na plus.
f-cia
14 maja 2020 @ 12:34
Pani Kasiu, ja te makarony (groszek, soczewica, ciecierzyca, czarna fasola,oraz gryczany) dodaję tylko do zup (choć często) bo są dla mnie i dzieci w smaku bardzo takie mączyste… niestety same z masłem czy oliwą czy nawet sosem pomidorowym nas nie zachwycają, ale za to w zupach super je zagęszczają i podnoszą wartość odżywczą i sytość po takiej zupie. Próbowałam makaronów z Biedronki i z Lidla. Może są jakiejś innej firmy takie nie mączne…? Ewa
Kach
15 maja 2020 @ 11:35
Polecam bardzo firmę Fabjańscy. Z biedronki jadłam chyba soczewicowy…. ale rozciapał się w połowie czasu gotowania 🙂
Wioletta
29 września 2020 @ 12:05
Do f- cia Witam , są makarony warzywne, 100% z mąki np.z groszku,ciecierzycy, soczewicy firmy Bonduelle, polecam bo są dobre, ja lubię z pesto pietruszkowym/ przepis znajdzie Pani w internecie/ pozdrawiam
Kasia Stuhr-Błażejewska
29 września 2020 @ 13:42
Trzeba szukać i każdy znajdzie swój smak! 🙂 Dziękuję za podpowiedź!
anulka
24 sierpnia 2020 @ 10:07
Szanowni Państwo, ja od 3 lat zamieniłam zwykły makaron z pszenicy durum na makaron z soczewicy i fasoli. Są super, ale trzeba je umieć ugotować, niestety nie należy patrzeć na przepis na pudełku, tylko samemu zbadać potrzebny czas , zwykle to połowa czasu z opakowania. Takie makarony bardzo szybko się gotują. Różnica ogromna zwłaszcza w lipidogramie 😉 pozdrawiam wszystkich.
Kasia Stuhr-Błażejewska
24 sierpnia 2020 @ 17:11
Brawo! Też tak uważam, że to kwestia ugotowania i upodobań. Każdy znajdzie coś dla siebie, a korzyści zdrowotne niewątpliwe 🙂