Czy umiem dać na luz?
Kilka dni temu wyszła nasza książka (nasza – Fundacji Kobiety bez Diety). Bardzo dużo w niej rozmów o odpuszczaniu sobie, o tym jak wyluzować, olać część.. że nie da się zawsze na 100%, że instagramowe życie to nie real… A dziś podczas mycia kabiny w trakcie gdy brałam prysznic zapytałam siebie, czy umiem dać na luz?
I nie wiem jak brzmi moja odpowiedź! Z całą pewnością przez wiele ostatnich lat nauczyłam się odpuszczać różne sprawy. Ale też żyłam w dużym stresie. W moim życiu działo się coś, co powodowało nieustanny brak kontroli. Dlatego starałam się przejąć kontrolę nad pracą. W roku gdy zaszłam w ciążę z Tadziem napisałam 5 książek. To była moja sfera kontroli. Regularnie deklaruję, że będę pracować mniej, a jednak często gdy zgłasza się do mnie ktoś z propozycją współpracy, nie umiem odmówić. Nie wspomnę już o czymś takim jak warsztaty w szkole dla dzieci. No przecież chcę zarazić wszystkich miłością do zdrowego jedzenia! O ile umiem już powiedzieć, że nie przyjmę jakiegoś komercyjnego zajęcia, bo nie pasuje mi ideologicznie w 100%, bo nie kalkuluje mi się to… to za darmo trudniej mi odmawiać 😛 Wiem, że to absurdalne, ale właśnie takie działania często mają dla mnie większy sens. I z radością w nie wchodzę. Nawet gdy się na siebie złoszczę, wracam potem do domu naładowana energią.
Przymusowe zamknięcie
Ten czas mi pomógł… Ale z drugiej strony wzięłam udział w przygotowaniu dużej kampanii Jedz owoce i warzywa , część działań przełożono na jesień… Napisałam z dziewczynami książkę, kończę kolejną, po kilku latach przerwy wróciłam do regularnego przyjmowania pacjentów. Spędzam masę czasu z moimi dziećmi, prowadzę poniekąd edukację domową… Każdego dnia myślę o tym, co chcę zrobić i każdego dnia … przekładam to na jutro. Dziś udało się zakończyć program edukacyjny Staśka (który zgubił zeszyt ćwiczeń z angielskiego i przez cały czas pobytu w domu robił sobie zaległości… o których dowiedziałam się kilka dni temu). Jak więc zareagowałam na początek wakacji? Sprzątaniem. Maciej zajął się chłopcami, abym mogła w końcu usiąść do komputera i wyjść z zaległości. Ja dokończyłam odkurzanie, wstawiłam obiad, weszłam pod prysznic. Gdy jedną ręką myłam włosy drugą szorowałam gąbką kabinę. Mija kolejny już dzień, gdy nie trenuję, bo … nie wyrabiam się. I mam dość. Zrobię to, co zalecam swoim pacjentkom!
Moja praca domowa
W naszej książce mówimy właśnie o tym! Przecież to nie chodzi tylko o bycie na diecie. Tylko by zadbać o siebie. Ja żywieniowo staram się to robić. Ale reszta leży. Dlatego sama to zrobię i zachęcam Was, do spisania odpowiedzi na pytania: co daje mi przyjemność i co chciałabym robić? Po co to odkładać?! Trzeba wpisać na listę obok odkurzania i gotowania, obok odpisywania na maile… Nie ma innego wyjścia.
Za chwilę spróbuję to zrobić, żeby sprawdzić, czy umiem dać na luz? Spróbuję, a na dokładkę dostałam zaproszenie do programu na portalu Yogi od świadomości ciała do siebie – i wchodzę w nie!