Zdrowe gotowanie to czas spędzony z rodziną. Jak odżywiać dziecko smacznie i zdrowo?
Dziecko jest niejadkiem? Nie chce jeść warzyw? Uwielbia słodycze? O tym, jak zdrowo jeść i odżywiać dzieci rozmawiamy z Katarzyną Błażejewską-Stuhr, dietetyczką i autorką książki “Gotujemy pełną parą”.
Jestem rodzicem. Sporo pracuję, zajmuję się dzieckiem, chciałabym też czasem mieć trochę czasu dla siebie – tak jak większość z nas. Czy da się w tym wszystkim wygospodarować nieco czasu na zdrowe gotowanie?
Myślę, że się da. Bo zdrowe gotowanie wymaga większego zaangażowania i uwagi na początku. To jest potrzebne do wyjścia z torów, do których jesteśmy przyzwyczajeni. A potem po prostu wchodzi w nawyk to, by mieć w domu odpowiednie produkty, z których naprawdę nietrudno przygotować coś zdrowego. Można też uławiać sobie życie gotując większe ilości i część mrożąc lub przygotowując weki. A zrobienie zupy kiedy ma się wyjęty z zamrażalnika bulion naprawdę nie zabiera dużo czasu. Poza tym weźmy na przykład pieczenie chleba: to trochę trwa. Ale jeśli przygotowuję chleb wspólnie z moim dzieckiem i jest to dla nas wspaniała zabawa, to na pewno nie odbywa się to kosztem czasu spędzonego z rodziną.
Zachęca pani do zaangażowania dziecka w gotowanie. W jakim wieku można zacząć?
Właściwie w każdym. Mój syn przebywał ze mną w kuchni nawet wówczas, gdy był niemowlakiem. Stopniowo próbował wykonywać różne czynności, oczywiście sporo było przy tym bałaganu, z czasem jednak szło mu coraz lepiej. Teraz już co nieco potrafi. A przebywając z rodzicem w kuchni dziecko obserwuje i uczy się, gotowanie jest dla niego ciekawe.
Jak to jest z niejadkami? Pozwolić dziecku decydować ile zje, czy może jednak uciekać się do forteli typu „leci samolocik” albo puszczenie bajki? Zwłaszcza, jeśli podajemy maluchowi w ten sposób to, czego jego organizm potrzebuje do rozwoju?
Zdecydowanie dałabym sobie spokój z naciskaniem, by dziecko za wszelką cenę zjadło. To może spowodować, że maluch będzie kojarzył porę posiłku z czymś nieprzyjemnym i stresującym. A przecież to ma być spokojny czas wspólnie spędzony z całą rodziną. Na pewno nie warto też podsuwać dziecku czegokolwiek zamiast obiadu, by tylko zjadło. Jeśli dziecko nie chce jeść– trudno, na pewno z apetytem sięgnie po następny posiłek. A proszę mi wierzyć, nie było jeszcze w historii ludzkości przypadku, by zdrowe dziecko, które ma dostęp do jedzenia, się zagłodziło.
„Możesz zostawić surówkę i ziemniaczki, tylko zjedz kotlecik” – często przy obiedzie mówią rodzice. Czy słusznie? Czy mięso jest aż tak ważne w diecie dziecka?
Moim zdaniem niesłusznie. Akurat z tych wszystkich elementów, które pani wymieniła najbardziej zachęcałabym dziecko do zjedzenia surówki, w drugiej kolejności ziemniaków czy kaszy a dopiero na końcu mięsa. Najważniejsze w diecie dziecka jest to, by zawierała dużo warzyw, pokrywa się to zresztą z zaleceniami nowej piramidy żywieniowej. Jeśli dieta dziecka jest różnorodna i dobrze zbilansowana, to i tak będzie zawierała wszystkie niezbędne składniki odżywcze.
Czyli dziecko nie musi codziennie dostawać mięsa?
Jeśli na jego talerz trafia dużo warzyw, roślin strączkowych, kasz – nie jest to konieczne. Przeprowadzono badania, które wykazały, że dzieci będące na diecie wegetariańskiej i wegańskiej – jeśli ta jest mądrze skomponowana – rozwijają się równie dobrze co ich jedzący mięso rówieśnicy.
A warzywa? Jak przekonać dzieciaki, że brokuły, sałata czy papryka mogą być wspaniałym elementem posiłku?
Jeśli dziecko nie zna danego warzywa, może mieć pewne opory zanim spróbuje. Wiele razy widziałam to na warsztatach, które prowadzę w przedszkolach: dzieciaki czegoś nie znają i nie są zbyt chętne, by poznawać nowe smaki. Nie ma co nakłaniać na siłę, wystarczy pokazywać i zaciekawić. Po takiej prezentacji część dzieci wciąż nie chce się przełamać, ale część próbuje nowego smaku. Tak samo warto robić w domu: spróbować zaciekawić malucha nowym smakiem, ale nic na siłę.
Czy dawanie dziecku przekąsek między posiłkami ma sens?
Nie ma sensu zarówno u dorosłych, jak i u dzieci. Jeśli dziecko nieustannie będzie coś podgryzać, nie będzie głodne w czasie posiłku i go po prostu nie zje. Przecież my, dorośli też chętniej jemy obiad lub kolację jeśli jesteśmy głodni. Sama podczas jednego z wyjazdów z przyjaciółmi zauważyłam, że nasze dzieci niechętnie jadły posiłek, gdy w ciągu dnia mogły przegryzać bakalie. Gdy tylko zrezygnowaliśmy z tej przekąski, dzieci chętniej jadły obiad i kolację.
Czasem jednak nie da się uniknąć przekąsek. Mamy wiosnę, przed nami lato – to czas wszelkiego rodzaju rodzinnych wycieczek. Ja na przykład byłam dzisiaj z moją rodziną w ZOO. Wiadomo było, że nie zdążymy wrócić do domu na obiad, więc spakowałam dla dziecka coś do jedzenia. Jednak kolorowe budki z lodami, zapiekankami i watą cukrową bardziej interesowały moją córkę niż przyniesiony z domu zdrowy posiłek. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji?
Uważam, że wszystko jest dla ludzi, tylko wszystkiego trzeba używać z głową. Jeśli od czasu do czasu znajdziemy się w takim miejscu i dziecko chce zjeść lody, to dlaczego nie? Ważne tylko, by najpierw zjadło coś pożywnego, a dopiero później deser. Na przyjęciu urodzinowym mojego syna była wata cukrowa, i to sprawiło mu wiele radości. Pamiętajmy jednak, by na tego typu smakołyki pozwalać dziecku od czasu do czasu, nie na co dzień.
Dzieci uwielbiają słodki smak. Czym możemy zastąpić kupne słodycze?
Najlepiej byłoby, gdyby dziecko jadło słodkości przygotowane w domu przez rodziców. Kiedy samodzielnie pieczemy ciasto doskonale wiemy, ile cukru do niego trafiło. I na pewno będzie go znacznie mniej, niż w przypadku kupnych słodkości. A z pieczenia domowego ciasta albo przygotowania innych słodkości możemy przecież zrobić wspólną, rodzinną zabawę.